За родную мову й праўдзівы назоў
Ян Станкевіч
Выдавец: Інбелкульт
Памер: 742с.
Мінск 2013
67.
Хадзіў раю, раю-раю, па вуліцы, Ніхто раю, раю-раю, ў хатку ня просіць.
Толькі папросіць, раю-раю, а наш паночак:
— Прошу, раю, раю-раю, ў маю хатку!
У маёй хатцы, раю-раю, ўсё ў парадку: Сталы засланы, раю-раю, кубкі наліты; Mae абрусы, раю-раю, бялёвыя;
Mae кубкі, раю-раю, залатыя; Віном-мёдам, раю-раю, налітыя!
— А хто-ж кубкі, раю-раю, да наліваў?
— Налівала кубкі, раю-раю, наша паня! Яна жнеяк, раю-раю, дажыдала, Старшую жнейку, раю-раю, частавала!
Гэтая песьня лічыцца самай важнай з усіх дажынкавых песьняў. Народ кажа, што гэтую песьню пяяў сам Бог, як кончыў жаць.
Гродненская губэрня
68.
Ды ішоў Бог дарогаю Ды з вялікаю талокаю: Г аспадарык ля варот стаіць Ды ў руках шапачку дзяржыць: Да ка мне, Божа, ка мне, Да з сваёю талакою, Поле ў мяне далёкае, Жыта маё буйненькае, Да няма каму на постаці стаці, Маё жыта зажынаці: Маці мая старэнькая, Сястроначка маленькая, А жоначка маладзенькая.
69.
Каціўся вянок з поля
I прасіўся да пакою:
— He хавайся, пане, пад лаву, Да выйдзі да нас на расправу: Да мы будзем распраўляцца, За вянок таргавацца.
Мы будзем рубля браці, Бо нам было цяжка жаці. Дай нам, пане, чырвон злоты, Бо мы жалі для ахвоты.
Bietaruskija kazki
Z taho swietu nawiny
Zyu sabie tak stary z staroj, i byto й ich troje synoil: dwa razumnych, a treci Iwanka duran. I duza biedna zyli jany, jak na staryja easy. Tady backa kaza na wialiksaha syna: „Idzi ty kudy-niebudz stuzyc!" Syn toj pajsoii i naniaiisia na shizbu da susieda. I uhawarylisia jany tak, sto kali pa praiidzie stuzyc budzie, dyk sesedziesiat гйЫой susied dasc, a kali nie pa praiidzie, dyk tryccac. Nu, tady haspadar jamu kaza: „Adnak u nas ciapier rabota nie wialikaja, wiadzi-tku ty koni pascic!" Pawioii hety rabotnik koni pascic, pusciti ich na luzie, a sam pajsou na haru, sieu pad dubom, siadzieii, siadzieii dyj zasnuu. Ci doiiha, ci nie spau, pracynajecca — niama koniej. Sto tut robic? Sukaii jon ich, sukaii — niama nidzie. Jon uzo chacieu damou isci, kali paladzic, az koni jaho jduc z lesu. Stau jon duza rad, sto jany najslisia i pahnati ich damou. I jamu zdalosia, sto jon dzien pasciu, a beta nia dzien, a hod prajsou. Haspadar tady pytajecca: „А sto, — kaza, — ci nia widzieu ty dzie jakoje nawiny?" „Nie, — kaza, — nijdzie nicoha nia widzieii". Tady haspadar dab jamu tryccac rubloii i adprawiii jaho damou: „А wos, synku, — kaza, — nie pa praiidzie ty й mianie shizyii!"
Na leta pasytaje stary swajho siaredniaha syna na shizbu da susieda. Jon i tamu tak sama kaza: „Wiadzi, — kaza, — koni pascic, adnak ciapier niama caho robic! Jon pawioii koni, pusciti na hizie, a sam pajsou na haru, sieii pad dubom i skora zasnuii. A koni pajsli. Pracnutisia jon — niama koniej. Sukaii, sukaii da samaha wiecara. A iiwiecary koni sami prysli z lesu. Jon ich i pahnati damoii. I toz nia dzien prajsoii, a cely hod. Pryhnaiisia jon damoii, haspadar u jaho pytaje: „Ci nia widzieti, synku, dzie-niebudz jakoje nawiny?" „Nie, — kaza, — nijdzie nia widzieu!" Tady haspadar kaza: „Wos, synku, i ty й mianie nia wierna shizyii!" I dati jamu tryccac rubloii, i adprawiii jaho damoii.
Na treci hod prosicca Iwanka duran u backi: „Pajdu ja, tatula, stuzyc!" — „Hdzie tabie, durniu, stuzyc? Wialiksyja, razumniejsyja nia iistuzyli, a to ty iistuzys!" — „Nie, tatulu, pajdu!" I iiprasiiisia й backi, i pajsoii shizyc. Haspadar i jamu kaza: „Wiadzi koni pascic!" Jon pawioii, pusciii ich na hizie, a sam pajsoii pad haru, sieii pad dubom i staii tabaku kuryc i tapci plesci. Paladzic jon na koni, a koni й wadnym miescy nia chodziac, dy iisio dalej iduc. „Е, — kaza duran, — tut uzo tapciati nie splacies!" Kinuti lyki pad dubom, a sam pajsoii za konmi. Koni iduc dalej, i jon idziec. Kudy koni, tudy i jon. Isli, isli hetak i prysli da raki. Koni, paplyli cieraz raku, i Iwanka iichapiiisia za konski chwost, i jon pieraplyti. Isli, isli i prysli й sad. A й tym sadzie kasciot. Tady koni skinulisia catawiekami i pajsli й kasciot Bohu malicca. I Iwanka za imi. Pamalitisysia Bohu, wysli z kasciotu, i skinulisia tiznou konmi. Wysaiisy z kasciotu, Iwanka sarwati u sadzie dwa jablyki: adzin zaiaty, a druhi srybny, i pajsli nazad. Tolki adyjslisia ad kasciotu, honiac dwa chtapcy awiecki. Adzin honic bieluju stadu, a druhi cornuju. Tady Iwanka pytajecca: „Kudy wy ich honicie?" A jany jamu skazali: „Idzi, durniu, kudy jdziess!" Tady Iwanka pahnati koni dalej. Iduc jany i prychodziac da wialikaje chaty. Zajsou Iwanka tudy, az tarn biehaje catawiek i krycyc: ,,Aj, ciesna, aj, ciesna!" Tady Iwanka kaza: „Caho ty krycys? Heta-z tut raskosna!" A jon kaza: „Idzi, durniu, kudy jdzies!" Pajsoii Iwanka dalej za swajmi konmi, widzic — uktati catawiek hatawu й harscok i jesc, i iisio krycyc: „Aj, jesci chacu! Aj, jesci chacu!" Tady Iwanka kaza: „Caho ty krycys, tyz jasi". Ajon kaza: „Idzi, durniu, kudy jdzies!" Nu jon i pajsoii dalej. Prysli da raki, widzic jon, sto йкіай catawiek hatawu й raku i krycyc: „Aj, pic chacu! Aj, pic chacu!" Iwanka jamu kaza: „Sto tabie, ci mala? Ty-z uktati hatawu й wadu!" Ajon kaza: „Idzi, durniu, kudy
jdzies!" Tady koni paplyli cieraz raku i Iwanka z imi. Na bierazie najsou dzwie trawinki: adnu zaiatuju, druhuju srybnuju. Jon ich sarwau i paklau da jablykau. Tady pryhnau jon koni damod, haspadar i pytajecca: „А sto, ci nia widzied ty jakoje nawiny?“ Iwanka duran jamu kaza: „А wos jakuju ja tabie nawinu skazu! Isli my, isli — prysli da raki. Maje koniki pieraplyli, i ja z imi, uziadsysia za konski chwost. Prysli my da sadu, a d tym sadzie kasciol. Tady koniki skinulisia caiawiekami, i pajsli my d kasciol Bohu malicca. Wysli my, pamalidsysia, z kasciohi, tady jany skinulisia konikami, a ja adarwad tarn dwa jablycki: adzin zalaty, a druhi srybny!“ I addad haspadaru henyja jablycki. ,,Nu, — kaza, — ci nia widzied ty i druhoje jakoje nawiny?" „А wos jak wysli z kasciohi, dyk widzieli — hnali dwa chlapcy awiecki; adzin bielyja, druhi cornyja. To ja pytajusia: «Chlopcy, kudy wy honicia hetyja awiecki?» A jany kazuc: «Idzi, jdzi, durniu, kudy jdzies!» To my i pajsli dalej“. Tady haspadar kaza: „Heta wy byli na tym swiecie. Bielyja awiecki — heta ludzi jsli z piekta d raj, a cornyja — heta isli z raju d piekla! Nu, ajasce ci nia widzied jakoje nawiny?" — „А wos, — kaza — isli my, isli, widzim — biehaje calawiek pa dsioj chacie dy krycyc: «Aj, ciesna!» Ja kazu: «Heta-z chata wialikaja, caho ty krycys?» A jon kaza: «Idzi, durniu, kudy jdzies!» „Wos, synku, heny calawiek na hetym swiecie, jak chto paprosicca nacawac, nia puskaje, kaza: «U nas ciesna!» Wos jamu i tarn ciapier ciesna. A jasce ci nia widzied jakoje nawiny?" „А jak my isli, to adzin calawiek uklad halawu d harscok i jesc, i dsio krycyc: «Aj, jesci chacu!» Ja kazu: «Ту-z jasi, ci tabie mala?» Ajon kaza: «Idzi, durniu, kudy jdzies!» „А heta, synku, kali na hetym swiecie paprosic starac jesci, a jamu nie daduc, skazuc: «Nam samim niama caho jesci!» Wos im i na tym swiecie mala!" — „А jasce tabie skazu nawinu. Isli my, isli, prysli da raki. A tam adzin calawiek uklad halawu d raku i krycyc: «Aj, pic chacu!» Ja jamu kazu: «Ty pi! Sto, tabie mala?» Ajon kaza: «Idzi, durniu, kudyjdzies!» To ja-j pajsod dalej" — „А heta, synku, jon na hetym swiecie byd pjanicaj, jamu dsio bylo mala pic, wos jamu i na tym swiecie mala. A jasce sto ty widzied?" — „А balej ja nicoha nia widzied, tolki, jak pieraplyli cieraz raku, sarwad ja dzwie trawinki: adnu zaiatuju, a druhuju srybnuju!" I dad jamu henyja trawinki. Tady stary toj kaza: „Wos, synku, ty d mianie wierna shizyd! Dad jamu sescdziesiat rublod i adprawid damod. I z tych sescdziesiacioch rublod jany razzylisia i stali zyc dobra i bahata.
Praklat^ja
Zyli dwa braty kupcy. I d wadnaho byia dacka. Kupiec toj pamior, a dacka astatasia swajmu dziadzku na wychawannie. Jak wyrasla jana wialikaja, dyk jana duza nia lubila malcad. Chto tolki nia prydziec da jaje, dyk jana dsiakamu dawala zhanu. A najbalej jana nia lubila tych, sto chadzili z baradoj ci z wusami. Raz niejak, razhukadsysia, dziadzka skazad joj: „А sto-b ty, plamiennica, robila, kab u ciabie barada byia?" Jana jak zazhijecca na jaho: „Ach ty, — kaza, — stary dzied! Ja zara zahadaju tabie baradu zhalic!" Tolki jana hetak skazala takija slowy, jon duza zasmucidsia i zachwared. I tak zachwared, sto i pamior. Tady pierad smierciu jon uziad i praklad jaje: „Budz ty, — kaza, — praklata ad mianie i budz ty z baradoj, i kaho ty tolki nie paprosis, nichto tabie nia zholic, a zholic tabie baradu tolki toj, kaho prasic nia budzies. I tady ty budzies spasiona!" Pamior dziadzka, jana sabie i nicoha: nie halasila, nia tuzyla. Tolki raz jana pracynajecca, az u jaje barada, dy jakraz takaja, jak byia d dziadzki. Jana jaje zhalila, a jana dznod adrasla. I kolki razod nie halila, nicoha nia zrobis, usio adrastaje. Tady jana z wialikaha hora stala nikudy nie chadzic, usio siadziela doma, pakul i pamiorla. Nu sto-z, jak byia jana praklataja, dyk jaje ziamla nie pryniala, i jana dsio chadzila noccu pa swaim domie. I prajslo tak kolki hadod. Raz adzin malec, sto wucydsia cyrulnictwa, pajsod u swiet ad haspadara scascia sukac. Isod jon, isod i zajsod u toj jaje dom na nac. U tym domie zyd jaje druhi dziadzka. Prosicca jon u taho
dziadzki na nac, a dziadzka kaza: ,,U mianie zonka chwora — niama dzie nacawac. Kali chocas, chadzi tudy, kudy zawiadu ciabie!“ Pawiou jaho й jaje pakoi i dumaje sam sabie: „Sto z im budzie? Ci prydzie jana da jaho, ci nie?" Pawiou jaho tudy, pakinuii tam, a sam pajsou nazad. Malec toj loh na jaje pascieli i hladzic na jaje patret i dumaje: kab heta panienka prysla dy mnie jesci pryniasla!" I zasnuii. Tady widzicjon uwo snie, sto jduc da jaho dwa lakai, niasuc pa adnej swieccy й rukach i pastawili na stale, a sami pajsli. Potym prychodzic jana sama, salikam abkruciiisysia, kab nia widac byto barady, a za joj lakai niasuc usiakija napitki i najedki. Tady jana padychodzic da jaho i prosic jaho jesci. Jon pracnutisia i kaza: „Dziakuj!" Sieli jany za stol, stali pic, jesci i hamanic. Uwidzieu jon jaje baradu i kaza: ,,Dobra-b bylo, kab ja warn baradu zniau!“ Jana zmoucyla. Tady jon uziaii swaju brytwu i padhaliii joj baradu, jana stalasia spasiona i adzyla. Tady jana iisio cysta jamu skazala, i padaryta jamu biaz cysta mnoha hrosaj, i sama pajsta z domu. Jon loh spac, a nazahtraha ustah, uziau hrosy, sto janajamu data j pajsou na rynak. Tam кйрій sabie charosuju wopratku i prychodzic da henaha dziadzki. „Pradaj mnie, panie kupca, hety dom!“ — ,,Kupi“, — kaza. Zaplaciu jon hrosy, pajsli jany й tyja pakoi, az jana tam siadzic. Jany tady pazanilisia i stali tam zyc. I ciapier zywuc, miod-wino pjuc, pa swiecie puscajuc i nas nasycajuc.