• Газеты, часопісы і г.д.
  • За родную мову й праўдзівы назоў  Ян Станкевіч

    За родную мову й праўдзівы назоў

    Ян Станкевіч

    Выдавец: Інбелкульт
    Памер: 742с.
    Мінск 2013
    251.47 МБ
    heta cuje. Tady treciaja kaza: „Nie, jajamu lepsuju stuku uladzu: jajablynkaju skinusia — zalaty jablyk, srybny. Jak budzie jon jechac, zachocacca jamu jablyka kaniecna; jon jablykab nascypaje dy najesca, dyk i aprazecca!" A wyziacka йгпой zaburceu. Jana tady kaza: „А chto heta cuje dy panu skaza, toj zusim akamianieje!" Woznik toj lazyc, tolki dusa й im siadzic: sto tut budzie. A pan nia cuje, chrapie.
    Tady dab Boh dzien, pan ustau, kaza na woznika: „Dawaj mnie wady mycca, para nam wyjazdzac uzo!“ Tady jon wady padab; pan pamyusia, adziebsia. ,,Nu, — kaza, — naliwaj kwas, kroj chleb, budziem jesci bznou: jasce ci trapicca na darozie, ci nie!“ Jon kwasu nalib, chleba nakroib, i sieli i pajadali. Chacieb pan chleba z saboj uziac, chleb toj nia dabsia — tolki sto pajadab dwa razy. Woznik koni zaproh, ussieli i pajechali.
    Jedz jany, jedz — stajic krynica, swietlaja wadzica, takaja, sto prosta jak krystat I zachacielasia panu pic kaniecna. „Stoj, — kaza, —ja pic chacu!" Tolki jon zlazic, a woznik pa koniach, ajon jamu pa karku! Alitku pajechali. Jedz, jedz — stajic pasciela takaja, sto jon takoje nia razu nia widzieb. I zmaryb jaho son, sto kaniecna jamu chocacca na joj addychnuc. „Stoj, — kaza, — addychnu tutacki na pascieli!" A woznik pa koniach. A pan jamu pa karku; jon pa koniach, a pan pa karku; jon pa koniach, a pan pa karku! I prajechab pascielu, nia dab jamu addychnuc najoj. Tady jany jedz, jedz, azno staic jablyna la darohi — zalaty jablyk i srybny. Jon kaza: „Stoj, treba jablyckab hascincyka dziaciom nascypac, my kolki nia byli b cuzoj ziamli, a takich nia widzieli!" A woznik pa koniach, a pan pa karku — adtrapab jaho tak, sto jon tolki sto zyb. A nia dab jamu jablycka adscyknuc.
    Pryjazdzajuc jany damob. Rad Pan, sto acuniab, sto jaho Boh wiarnub z uzlacennia. Dyk sprawib jon bal. Pili jany, hulali, pany, karalki, i bradzili: za toje, sto woznik nia dab skarystac ni z krynicy, ni z pascieli, ni zjablykab, wywiesci jaho i rasstralac. Woznik im kaza: „Panowiekaralowie, budzcie laskawy, jak Boh na niebie: ja zbaju basniu, skazu kazku, tady uzo sto chocacie robcie sa mnoj!“ — „Dobra, — kazuc, — pashichajem basni twaje!“ — „Dajcie mnie, — kaza, — wywiedziecie samaha lepsaha kania z stajni: ja na kania siadu i budu basniu baic!“ Zaraz kania z stajni jamu wywieli. Jon sieb na kania, a jany nawakoi lancuh abniali, waroty pazacyniali, kab nia bciok, i stali ostupicaj basni jaho sluchac. Jon i pacab: „Shichajcie, — kaza, — panowie-karalowie! Jak my jechali z darohi damob, acharcylisia — ni samim, ni koniam, z holadu pamirali. Tady prasib pan Boha, kab stwaryb Boh chatku ciophiju, piarnaty miakkija, kwas kisly i chleb cysty — napibsia-b, najebsia-b i bsiu noc tady basni-b baib i kazki kazab. I stwaryb Boh nam chatku ciophiju, piarnaty miakkija, kwas kisly i chleb cysty, my napilisia, najelisia — dyk pan i loh i zasnub, pajadabsy. Aja nia splu, koni pilnuju. U samu pobnac prychodziac try panienki b chatu i kazuc: «Wo jak pan na prabdzie staic: napibsia, najebsia i na basni zabybsia!» Tady adna kaza: «Ja jaho pakaraju! Jak budzie jon nazabtraha jechac, zachocacca jamu pic. Dyk ja skinusia krynicaju i jak napjecca, dyk i aprazecca. A chto cuje dy panu skaza, toj pa kalena akamianieje!..»“ Dyk kon toj pa kalena i akamianieb... A druhaja kaza: «Ja lepsuju stuku zroblu! Jak budzie jon nazabtraha jechac, ja skinusia pascielaju. Jamu zachocacca addychnuc, dyk jon jak laza, dyk i nia bstanie! A chto cuje dy panu skaza, toj pa pojas akamianiejec!» Dyk kon toj pa brucha i akamianieb... „А treciaja kaza: «Е, jajamu lapiej uladzu: jak budzie jon jechac, ja skinusia jablynkaju — zalaty jablyk i srybny jablyk. Jak jon jablykab nascypaje dy najesca, dyk i aprazecca. A chto heta cuje dy panu skaza, toj uwies kamianiom stanie!»“ Dyk kon toj i akamianieb. Ajon z kania saskocyb.
    Tady bznob stali radzicca. Radzili-radzili i bradzili panu smierc. A woznik astabsia na panskim miescu, u jaho dware.
    Braty ptuski i siastra
    Zyb sabie dzied z babaj. I bylo b ich try syny. Wos niesta bylo wialikaje swiata. Pajsli jany
    й carkwu, i tam paswarylisia za niesta, i stali bicca. Matka tiwidziela, sto jany bjucca й swiata i skazala: „Ach, kab wy, maje synocki, tak cely wiek swoj bilisia, jak wy ciapier bjiciosia!" Dyk jany zara stali ptuskami i palacieli. Latuc i bjucca kryllem, latuc i bjucca. Paladziela, paladziela taja matka, ale sto-z joj robic? Zaplakala dyj pajsla damoti. Tady, heta йго z taho casujakjany palacieli, prajslo hadofl z dziewiac. Wiadoma, skora kazka kazacca, dy nia skora dziela dziejecca. Radzilasia й ich jasce dacka. Wyrasla taja dacka wialikaja, stali joj ludzi kazac, sto й jaje bylo try braty, ale matka praklala ich, to jany zrobilisia ptuskami i palacieli. Dacka taja tady stala pytacca й matki: „Ci prauda heta, sto й mianie bylo try braty?“ — „Pratida, — kazac, — dacuska!" — ,,Napiacy-z mnie, matka, pirahou i daj mnie chleba j masla, ja pajdu ich sukac!“ Nu i pajsla. Isci dyk isci, isci dyk isci, moza, hod, a moza dwa hady, widzic pierad saboj wialikuju chatu. Uwajsla jana й tuju chatu, azno niama nikoha, i na stale try talerki staic, i la koznaje talerki lozacka lazyc i skibacka chleba. Tady jana zalezla za piecku i siadzic tam; siadziela, siadziela, azno prylatajuc try ptuski. Jak ulacieli, zaraz skinuli z siabie pierje i stali takimi malajcami! Sieli jany pawiacerali i lahli spac. Jana tady wylezla z-za piecy, paznala, sto heta jaje braty. Abniala jana starsaha brata i stala nad im plakac. Plakala, plakala dy йгпойpajsla za piecku i stala Bohu malicca. Nazautraha tistajuc braty, i hety wialiksy brat kaza: „Sto ja, bratki, sianni sniti! Zdajecca, sto u nas domajosc siastra, i jana nada mnoj plakala sienacy“. Tady jany pasniedali, nadzieli na siabie perje i palacieli. A jana wyskacyla z-za piecy dy hladzic u wakno, kudyjany palatuc. A jany tisio latuc i bjucca kryllem. Zachacielasia joj jesci. Jana uziata adlamila kusocak chleba й wialikaha brata i zjela. A sama йгпой siela za piecku i siadzic. Uwiecary prylatajuc jany йгпой utraich. Skinuli z siabie peije i stali wiacerac. Paladziac, az u starsaha brata adlomlena kusocak chleba. Sto heta, dumajuc, nikoha й chacie niama, a adlomlena kusocak chleba? Pawiacerali, lahli spac. Jana tady wysla z-za piecki i stala plakac nad siarednim bratam. Paplakala, paptakala, i pajsla iznoti za piecku, i stala Bohu malicca. Nazatitraha pracnulisia jany, wos siaredni brat i kaza: „Ci wiedajecie, bratocki, sto ja sianni sniti! Zdajecca, byccam nasaja siastra nada mnoj plakala! Azno wos trosku kasula maja mokraja!" A taho nia wiedajuc, sto jana й chacie й ich josc. Tady pasniedali, perje na siabie nadzieli i palacieli. Dy tisio bjucca! Zachacielasia joj jesci. Jana uziata adlamala kawalacak chleba й siaredniaha brata i zjela. Palezta йгпой za piec i siadzic, Bohu molicca. Uwiecary prylatajuc jany йгпой. Skinuli peije, sieli wiacerac. Paladziac, a й siaredniaha brata kawalacak chleba adlomlena. „Nie, — kaza, — bratki, niechta josc u chacie". I stali sukac. Alitki nie znajsli, lahli spac. Tadyjana wylezla z-za piecki, padyjsla da miensaha brata i stala plakac. Pahalasila, pahalasila, i йгпой pajsla za piec, i stala Bohu malicca. Nazautraha ilstaJi jany, i hety iizo, miensy, brat kaza: „Sto ja, bratocki, sienacy sniti! Sto, zdajecca, nasa siastra nada mnoj halasita, az wo dzie kasula trochu mokra!" Pahawaryli, pahawaryli dyj palacieli, bjucysia. Jana adlamila kusocak chleba й miensaha brata, zjela dyj pajsla za piecku. Siadzic dy tisio Bohu molicca. Uwiecary prylatajuc jany; skinuli pierje i sieli abiedac. Kali paladziac, az u miensaha brata adlomlena kawalak chleba. Tady stali jany hawaryc pamiz saboj. Wialiksy kaza: „Ja, kab jaje ciapier uwidzieil, dyk-by siakieraj zasiek!" A siaredni kaza: „Ja jaje-b nozam zarezati!" A miensy kaza: „А kab ja jaje ciapier uwidzieil, dyk-by duza byti rad!“ Jana tady z-za piecy wyskacyla, abscapila jaho i stala nad im plakac. I jany tisie stali rady i stali plakac. Tady jana stala prasic ich: „Chadziecie wy damoti! Was duza prasila mamka i tatka!" A jany kazuc: „Tady my budziem twaje braty i pojdziem damoti, jak ty adbudzies try hady niemaj!" Usklali jaje na swajo krylle i zaniasli jaje й wialikuju puscu. Kinuli jaje tam u henaj puscy, a sami palacieli, kudy im treba bylo. Niesta, adnaho dnia, chadziu pa hetaj puscy karol pa palawanniu z lakajom z swaim. Sabaki henaha karala znajsli henuju niamuju i stali na jaje brachac. Paslati karol lakaja paladziec, chto tam josc. Lakaj schadzitl, aladzieti i kazac: „Niejkaja kabieta siadzic na jablynie; duza pryhozaja, ale nicoha nie haworyc". Pajsoti tady paladziec karol sam i jana duzajamu padabalasia. Jon zahadati zniacjaje adtul i pacatawah, a tady tiziati da siabie damoti i azanitisia z joj. Ajana jak byla niamaja, dyk i josc! Tady matcycha henaha karala nia
    iizlubila jaje, stojon z niamoj azaniusia. State jana jaho padbiwac, state praznuscac, kab jakni-jak jaje pierawiesci. Prajsou adzin hod, i druhi hod, a na treci jana jamu kaza: „Sto chocas, toje z joj rob: ci na ’hni spali, ci zwiazi, kab tolki maje wocy nia widzieli jaje!" Nu, dyk wiedama: i zonku skoda, i nie pashichac matcychu nia mozna. Uziau zahadau shiham rasktesci ciaplo i tikinuc jaje й wahoh. Ukinuli jaje raz u wahon —jana pierakacitesia cieraz ciaplo, i nicoha. Tady druhi raz ukinuli, jana iiznoii pierakacitesia. Pierapuzalisia tisie: Hospadzi, tut niesta josc! Alitku raskapali zar i йкіпйіі jaje treci raz. Jana йгпой wykacilasia z ahniu. I tisio тайсус. Tut zara prylacieli jaje braty, uziali jaje na krylle i paniasli damou. Pryniasli damoii i zrobilisia ludzmi. Backi ich stali duza rady. I z hetaje radasci hpilisia. I ja tam Ьуй, miod-wino рій, pa baradzie ciaklo dy й hubu nie papala.
    Cort i pastuch
    Paswiu pastuch awiecki na luzie, i ihrah jon u dudu. A dyjawal wyshichau, sto jon chorasa ihraje, padyjsou jon da jaho. „Nawucy ty mianie hrac u dudu, a ja ciabie nawucu pisma, i takoha pisma, sto i papom budzies". Расай piersa pastuch wucyc carta й dudu ihrac. Wos jon nia kiemic. I pastuch biu jaho smat za beta; pakul wywucyii, dyk jon jaho baluca zbiu. A wywucyii ihrac dobra. Potyin расай cort wucyc pastucha pisma. Jon jaho nawucyii za ’dzin dzien — nie dawialosia jamu jaho nabic ni ’dnaho razu.