За родную мову й праўдзівы назоў
Ян Станкевіч
Выдавец: Інбелкульт
Памер: 742с.
Мінск 2013
Humiennikawa dacka
Jak byu u haspadara adzin syn. I jon usio й joiiniu spac chadzih. Tady tamacki dlubiiasia й jaho Humiennikawa dacka, carcicha takaja, ijon usio chodzic da jaje i chodzic, da samaje wosieni. Backa z matkaj dziwiacca: sto heta josc, sto йго chalodna, a jon chodzic tudy spac. A jon kaza: „Chaj sabie, mnie tarn lapiej, jak tut“. Jany jaho puscili, a tady backa расай padhladawac, sto jon tam, znacycca, robic. Prychodzic tudy i kali paladzic u scelacku, azno jany siadziac udwaich z panienkaj, i panienka usia ubranaja й zolacie, i stol pierad imi zaslany. Siadziac sabie, pjuc wino, zakusujuc. Backa tady pabieh damou i kaza zoncy: „Ci wiedaies, sto syn robic nas? Kala jaho panienka siadzic usia й zolacie i duza pryhozaja!" I matka pabiehta tudy i pahladziela. Nazaiitra prychodzic syn damou, i stali jany й jaho pytacca: „Synku nas luby, skazy ty nam praudu scyruju: z kim ty siadzieh? Z kim ty hulati? Pryznajsia nam“. Jon tady kaza: „Tatka moj rodny, mamka maja rodnaja! Siadzieh ja z Humiennikawaj dackoj. Jana duza й mianie ulubitasia i prosic, kab jaje zamuz za siabie йгіай, —jana, kaza, pierakscicca!" Pajsli jany tady da papa. Pop skazau, mozna pierakscic. Sabrali кйтой, pajsou jon jaje pazwab i pierakscili, a pieraksciusy, i wiasielle zhulali. I stali zyc. I jana jamu duza mnoha hrosaj nasila i tisiakaha dabra. Jana i robila, jak naskaja, i na niwu chadzila zac. Raz jany zali na poli, az latuc dwa kruki dyj krycac: „Kruk! Kruk!“, a jana kaza: „Dobra, prydziom". Ludzi usie zdziwilisia i pacali й jaje pytacca. Jana kaza, sto „heta lacieli maje braty, jany mianie zwali na chresbiny". Pryjsousy damou, jana pazwala muzyka swajho i pajsli na chresbiny. Hulali jany tam, hulali, tady muzykjaje widzic, sto dzicianio wialikaje, a radzicha takaja tonienkaja, jak josc najtaniejsy wotas; jon i padziwihsia. Jak tolki jon padziwihsia, jana zaraz pieralamilasia. Zonkajaho widzic: blaha, sto jon padumah hetak, i kaza jamu: „Lez pad dziezku, schawajsia!" Braty jaje sukali, sukali, chto heta padumah, i nie znajsli. Tady zonka padchodzic da jaho i kazac: „Wylez skoranka dy padumaj, kab jana uznou takaja st ala, jak byla!“ Jon wylez i padumau, jana uznou i zrobilasia takaja, jak byla upiarod. Braty duza stali rady, sto jana adzyla, i stali ich wielmi castawac!
Braty waukalaki i siastra
Zyu dzied z babaj, i bylo й ich try syny i adna dacka. I pamior ich backa. Tady matka i dacka stali plakac pa swaim backu, a syny stali skakac. Maci lazata, lazala na piecy, a tady stala swarycca na ich: „Lapiej bylo-b na sto waukoh pahladziec, cymsia na was!“ Tady syny stali waukami i pabiehli й les. A matka z dackoj schawali backu. Pazyli jany trochu, stala im skucna. Tady dacka kaza matey: „Pajdu sukac swaich bratou“. I pasla. Idzie, idzie i prysla й puscu. Widzic, staic tam chatka na kurynaj nozcy. Prysla й chatku, nikoha niama й chacie. I zachacielasia joj jesci. Jana stala sukac jesci, paladziela й piec i nasla tam try harscocki. Jana wystawila z piecy adzin harscocak, trochu zjela — nie padjela. Wystawita druhi — trochu zjela — nie padjela. Wystawila treci — trochu zjela — padjela. Tady pastawila harski й piec, a sama padlezla pad piec i siela. Tady cujec — idziec niechta. Jana dalej padlezla i hladzic u scelacku. Widzic, pryslo й chatu try wauki i razdzielisia, suby paskidali i stali panicami. Dwa panicy miensych siela, a treci bolsy stau wystatilac z piecy harski. Wyniau adzin harscok — піаройпу. Jon tady kaza swaim bratom: „Niesta nas harscok niapouny!" Tady wyniau druhi harscok — i druhi піаройпу. Tady jon kaza: ,,U nas sianni niechta josc!“ Jany kazuc: „Moza, jany tak caho піаройпу!" Jon im na heta nicoha nie skazau, wystawiu i treci harscok. I treci niapowien.Tady jon kaza: „Niechta josc, pasukajem!" Jany tady kazuc: „Chto jo й nas, wylaz! Ato pasla abiedu zjadziom!“ Tady jana wylezla z padpiecca i pajsta. Jany paznali jaje i pasadzili z saboj abiedac. Jela, jelajana, tady zwalilasia й jaje lozka. Jana stala padymac i bwidziela й ich chwasty waukowy. Jana spuzalasia i nia
stalajesci. Tadyjany kazuc: „Camu niejasi?" — „Dziakuj, padjela, nia chocu". Tadyjany kazuc joj: „Biazy, niedaloka staid lipina, uzlez na lipinu i siadz tarn. I siem hadoti nie hawary i nie plac. Tady my da ciabie wierniemsia“. Jana pabiehla, uzlezla na lipinu i siela.Widzic, biahuc tyja watiki, prybiehli da lipiny i pacali lipinu hryzci. Hryzli, hryzli, zuby patamali i pabiehli u les. Kala taje lipiny jechau niejki pan. Uwidzieti pad lipinaj ahon i zachacieti pakuryc i paslati swajho woznika zakuryc papirosku. Tady woznik zakuryu papirosku i kaza: „Siadzic na lipinie panienka niejkaja duza pryhozaja". Pan kaza na jaho: „Dastan mnie jaje!“ Woznik palez i dastati. Tady pan uziati jaje da siabie й budu i pajechau. Prybiehli tyja watiki, paladziac — niama siastry. I pabiehli za panam. Dahnali i stali budu irwac. Pan staii stralac i йсіок u wiosku, a watiki wiarnulisia й les. Pan heny Ьуй niezanaty. Jon pryjechaii i zachacieti z joj zanicca. I pytajecca: „Ci pojdzies ty za mianie?" Jana maticyc. Tadyjon kaza swajoj matey: „Budu z joj zanicca!" A matka kaza: „Jak ty budzies zanicca, kali jana niamaja". — ,,Nu chaj sabie! Azaniusia!" I pajechau pawiencausia. Pryjechaii damoti — nicoha nia kaza zonka. Tady matka kaza: „А sto, ja tabie kazala nie zanicca. A ty azanitisia, ciapier i zywi jak chocas". Prazyti jon hod, prazyu i druhi, na treci hod radzita jana syna. A jaho nia bylo й dware, pasoti na palawannie. Matka taja tiziata, zarezala dzicianio i pamazala niawiestcy wid (twar) krywioj, a dzicianio pad padmoscie kinula. Prysoti pan z palawannia, matka kaza: „Wos, hladzi, synku! Ja tabie kazala nie zanicca, a ty nie pashichati, wos tak i zywi!" — „А sto?“ — „А idzi paladzi, sto jana zrobita!" Prysoti jon da zonki, azno jana radzita i zarezala dzicianio. I maticyc, i nia placa. Tady, cieraz hod, pajsoti jon uznoti na palawannie, a zonka radzita. Matka tiznoii zarezala dzicianio, a jaje pamazala krywioj. Prysoti syn z palawannia, matka jamu i kaza: „А stoja kazala: nie zanisia. Paladzi, stojana zrobila!" Jon uznoti prysoti da jaje. „Sto heta ty zrobita?" A jana maticyc i nia placa. Jon i ciapier nicoha joj nia zrobiti. Pajsoti jon praz hod jasce na palawannie, a jana tiznoii radzita syna. Matka uziala zarezala i hetaha. Prysoti jaje syn z palawannia, jana jamu i skazala. Jon na hety raz usiardziiisia i staii swaju zonku bic. A jana maticyc. Jon tady zahadaii zrobic cuhunnuju ріеё, i йкіпйй zonku й piec, i zapior tarn. Az jakraz wysla siem hadoti. Prychodziac jaho swagry i jaje braty i pytajucca: „Ci tut nasa siastra?" — „Tut, ale jana pamiorla tizo!" — ,,Nu, pakazy, dzie jana?" Pawiou jon ich tudy. Jany razlamali pied, jana i wylezta z piecy i zywa. Tady braty staii rady i staii pytacca й siastry, jak jana papala й piedku. Jana raskazala im, sto „matka rezala dziaciej maich i kidala pad padmoscie, a mnie nia mozna bylo hawaryc". Tady adcynili padmoscie, az tarn dzieci zywyja, i bolsanki dziarzyc miensych. Tady matku prywiazali da konskaha chwasta i puscili koni й pole.
Cuzoha snapa nie biary
Zyti sabie bahaty haspadar, i й jaho bylo try syny. I nia stala й jaho siena na kaladu. Dyk jon kupiti siena, dy daloka dwor. Os jon i paslati synoii pa siena. Uziali jany toje siena i jeduc nazad. I duza sybka jany pajechali. Dyk adzin brat i zwalitisia. Dyk jon кгусай, кгусай, a jany i pajechali. Bieh jon, bieh — i nie dahnati. Loh pad kapoj addychnuc, azno niechta kaza: „Satniecie, wazmiecie!" Dyk jon uskocyti i pabieh dalej. Biazyc, biazyc, azno staic punia. Zajsoti jon u tuju puniu i palez na zyta trochu palazac. Tolki jon loh na snapy, a niechta kaza: „Wymiecie mianie, ciesna!" Jon saskodyti i pabieh dalej. Biazyc, biazyc, azno staid jounia. Zabieh jon u tuju jotiniu, azno pachnie harelkaj. Staii jon sukac i znajsoti harelku i ladki. Dyk jon harelku wypiti, ladki pajeti dyj sieu za kulom. Azno idziec paradzicha i babka. Prysli й tuju jotiniu, zapalila baba hicynku i kaza naparadzichu: „Wypiema dy zakusiema!" I idziec dajaho harelku brae. Tadyjon wyskacyti i pabieh dalej. Bieh, bieh, zabieh na niejki dwor i sieti la drawasieka. Azno cuie — niechta kaza: „Wymiecie mianie!" Jon spuzatisia, i pabieh dalej, i uskocyti u sieni. Uskocyti heta jon u sieni i loh za wadziankaj. Tolki loh, a niechta kaza: „Utapiiisia, utapiiisia!" Spuzatisia jon i pabieh dalej. Prychodzic jon u wadnu
chatu, niama nikoha. Cujec jon, pachniec husiacinaj. Os jon palez u piec, dastaii husiacinu dy zjeti, a na jaje miesca йгіай dy ракіай lapac. Tady hzlez na pot i loh. Azno prychodziac dzied z babaj z hasciej — na biasiedzie niedzie byli. Tady dzied kaza: „Wymaj-tku, baba, sto tam Boh dah. U ludziej dobra, a doma jsce lapiej!“ Dyk baba palezla й piec, azno tam lapac. Tady dzied toj kaza: ,,Nu, kab ja znau, chto heta zrobiti, ja-b jaho zabiu“. Tady toj malec skoknuu z pohi i йсіок. A heta Usio dziejatasia nocnym casam. Biazyc jon, biazyc — staic chatka. Paprasihsiajon tudy na nac, jaho puscili. Haspadar toj tady pytajecca й jaho: „Dziez ty, malec, Ьуй i kudy ty idzies?" „Dy wos, — kaza, — dziadula, my htraich jezdzili pa siena, dy ja zwalihsia z wozu. Кгусай, кгусай, a jany nie paculi i pajechali. Tady ja pad kapoj loh, azno niechta kaza: «Satniecie, wazmiecie!»“ Dyk dzied kaza: „Jak budziecie zac, dyk nie pakidajcie kolasa na niwie, bo jamu za to ciazka!“ — „Tady ja spuzahsia i pabieh. Zabieh u puniu i palez na zyta. A niechta krycyc: «Ciesna, ciesna!»“ — „А heta, — kaza, — nikoli nie biary cuzoha snapa na poli, bo jamu ciesna miz cuzymi!" — „Tady ja adtul pabieh na drawasiek. Azno tam niechta krycyc: «Wymiecie mianie, wymiecie mianie!»“ — „А heta, — kaza, — kali siaces drowy, nikoli nie pakidaj siakieru й kalodzie!" — „Tady ja zajsoh u sieni dy sieti pad dziezkaj. A niechta krycyc: «Utapihsia, utapitisia!» — „А heta, — kaza, — kali pjes, nikoli nie pakidaj kwarty й dziezcy!..“
Try Kalady
Zyti kalis adzin pan i duza jon niahzdolaii; Ьуй jon bahaty dy niezdarowy. Jon pajechah na hzlacennie й cuzuju ziamlu, zrajili jamu, sto tam dachtary lepsyja. Pajechah tudy, раЬуй tam; potym, jakjamu palepsala, jedziec jon nazad u swoj kraj i abcharcyhsia da aposniaha кайпіега — i sam zhatadati, i koniam nicahusienki nia bylo jesci. Jon Ьуй biazwierny; a jak zhaladah, tady hwieryu, sto jo Boh na swiecie. Dawaj jon prasic Boha, kab stwaryil chatku ciophiju, piarnaty miakkija, chleb cysty i kwas kisly, to hsiu noc-by basni Ьаій i kazki kazati, najeusysia dy napihsysia. I dau Boh jamu chatku ciophiju, i kwas kisly, i chleb cysty, i stol zaslany, i kwas pastanohleny. Pryjazdzajec jon da taje chaty, abnimajec jaho ciomnaja noc. Jon na woznika kaza: „Schadzi paladzi, ci heta synok, ci heta tak damok — a nacawac treba prasicca!" Toj woznik zlez, uwajsou u chatku, paladzic — niama nikoha; tolki stol staic zasciiany, i pastauleny kwas kisly, i lazyc chleb cysty, i lazac piarnaty miakkija. Jon raskazau ab usim panu. Pan kaza: „Tut budziem nacawac!" Padjechali jany pad wakonca; woznik wyprahaje koni, a pan pajsoh skarej u chatu. Adproh woznik koni, prywiazau ich da budy, a tady i sam uwajsoh u chatu. Pan kaza: „Kroj chleb, naliwaj kwas — budziem jesci!“ Jon паіій kwasu, пакгоій chleba — pawiacerali. Pasciel dobraja staic zaslanaja — pan loh supacywac na pascieli, a woznik loh pad wakoncam: treba koni pilnawac, kab chto nia йкгай. Pan-za loh, i zasnuu u piarnatach na pascieli, i na basni zabyusia. I wyzlacka malenki й taho Ьуй, i taho nakarmili, i taho z saboj paiazyu u pascieli. A woznik nia spic. Tady, u samy ulah, prychodziac u chaty try panienki, i adna z adnej hutarac: „Wo, pan prasiu u Boha, kab chata cioplaja, piarnaty miakkija, chleb cysty dy kwas kisly, dyk-by tisiu noc basni bait! i kazki kazati; a ciapier wo jak jon na pratidzie staic: zabyhsia, jak najeusia dy napiusia — loh i zasnuu. Sto my jamu zrobim?“ — „Wos sto ja jamu zroblu: jak budzie jon zatitra jechac, skinusia ja krynicaju, swietlaju wadzicaju, takoju, sto wada budzie usio гойпа jak krystal. Jak budzie jon jechac dy zachoca napicca, dyk i aprazecca. A wyzlacka heny burcyc, la pana lezacy. A jana kaza: „А chto heta cuje dy panu skaza, toj pa kaleni kamianiom stanie!" A druhaja panienka kaza: „Nie, ja jamu lepsuju stuku zroblu: skinusia pascielaju —paduski puchowyja, piarnaty sahkowyja. Jak budzie jon jechac, zachocaccajamu addychnuc u dobraj pascieli i jon jak laza, dyk i nia ustanie". A wyzlacka uznou zaburceii. Tady jana kaza: „А chto heta cuje i panu skaza, toj pa pojas kamianiom stanie!" Woznik toj lazyc i usio